To było jak trzecia wojna światowa - mówili ludzie z bytomskiej dzielnicy Stroszek o tej eksplozji. Była godz. 15.40, gdy straż pożarna otrzymała wiadomość o wybuchu w kamienicy. Siła eksplozji była potężna. Dość powiedzieć, że niektóre elementy mieszkania zostały rozrzucone nawet do 40 metrów od budynku.
Pożar, do którego doszło w mieszkaniu po eksplozji, został szybko zduszony przez zastępy strażaków, ale okazało się, że mieszkanie nie było puste. - Strażacy przeszukali zrujnowane mieszkanie. Niestety, natknęli się na zwłoki dwojga mieszkańców - matki i jej syna. Tragedia mogła być większa, bo tuż przed wybuchem w mieszkaniu znajdowała się także córka zabitego mężczyzny. Na szczęście dosłownie minuty przed wypadkiem opuściła mieszkanie - mówi Tomasz Bobrek, oficer prasowy bytomskiej policji.
W wybuchu zginęli Zofia C. oraz jej syn Damian C. (+43 l.). Nikola C. (13 l.), córka mężczyzny, może mówić o wyjątkowym szczęściu. Dziewczynka mieszka na co dzień z mamą. We wtorkowe popołudnie przyszła odwiedzić ojca i babcię i dosłownie sekundy przed tragedią wyszła. Jest w dużym szoku, trafiła do szpitala, gdzie zaopiekowali się nią psychologowie.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie wybuchu. Wstępne założenie zakłada, że doszło do wybuchu gazu z sieci. W mieszkaniu nie trzymano bowiem butli z gazem. Na odpowiedź czeka pytanie, dlaczego do wybuchu doszło. Trzynaście osób zostało ewakuowanych z budynku, pięć z nich spędziło noc u swych bliskich. Wczoraj mogli wrócić do mieszkań.
ZOBACZ: Policjanci URATOWALI rodzinę z dziećmi z pożaru! O krok od tragedii w Ostrowie Wielkopolskim