Jeśli Donald Tusk radziłby sobie z rządzeniem tak dobrze, jak radzi sobie na boisku, to moglibyśmy spać spokojnie.
Rozgrywa, celnie podaje... pełno go i w obronie, i w ataku. Podpatrzyliśmy, jak po wyczerpującym dniu w pracy w Kancelarii Premiera i wizycie w Sejmie poświęcał się aktywności na boisku. Strzelił nawet z główki bramkę. Z kolei wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna (45 l.) na murawie kondycyjnie nie wytrzymywał tempa. Próbował biegać i rozgrywać, ale niespecjalnie mu to wychodziło. W końcu opadł z sił.
Zupełnie tak jak rząd, którego notowania po kilku miesiącach ostro pikują w dół. Niezadowolonych z pracy gabinetu jest już 59 proc. respondentów (jak mówi sondaż GFK Polonia dla "Rzeczpospolitej"). Premier powinien więc zacząć się martwić. Szeregi zadowolonych szybko topnieją. Tylko 13 proc. Polaków twierdzi, że za Tuska żyje im się lepiej niż za poprzedniej władzy. - To już jest alarm dla rządu. Ale najgorsze dla premiera i jego ministrów jeszcze nastąpi. Jesienią dopadną nas podwyżki cen, protesty społeczne i rząd będzie zbierać jeszcze gorsze oceny. Premier powinien zacząć rządzić, inicjować działania, a nie tylko gasić pożary - ocenia politolog, prof. Kazimierz Kik.