Zazieleniły się co prawda drzewa, kwitną kwiaty, a ptaki śpiewają jak oszalałe, ale jak się z tego cieszyć, gdy leje jak z cebra, a temperatura z rzadka przekracza 10 stopni. To bardziej przypomina cholerny październik niż maj.
Pal licho, że dzieciaki psioczą, bo nie mogą wykorzystać najnowszego roweru - prezentu na pierwszą komunię. Została im przecież konsola do gier i laptop - mogą więc twórczo czas spędzać w domu. A co z dorosłymi? Ile można oglądać odmienionych polityków w okularach? Chcemy w końcu pogrillować z sąsiadami! A przy takiej pogodzie to grilla nawet na balkonie postawić nie można, bo kapcie nam zmoczy.