Zostawił żonę i czwórkę dzieci. Zabiła go niewydolność krążenia. Mimo reanimacji lekarzom z pogotowia ratunkowego nie udało się uratować życia Kuronia.
Maciej to dla wszystkich przede wszystkim znakomity kucharz, który potrafił wyczarować prawdziwe kulinarne cuda. W kuchni czuł się jak ryba w wodzie.
- W przyszłym roku mieliśmy obchodzić 15-lecie naszej znajomości. Razem przejechaliśmy całą Polskę wzdłuż i wszerz. A to z festiwalami grillowania, a to razem biliśmy rekord w grillowanej rybie. Dziś wiele osób wspomina go jako historyka, a ja zawsze będę go wspominał jako duszę towarzystwa, biesiadnika, człowieka, który bardzo wiele wiedział o kuchni polskiej - wspomina zmarłego Robert Sowa (41 l.), kolega po fachu i jego przyjaciel. - To był człowiek, który nigdy nie był zawistny, zawsze pogodny, cieszył się, że są następcy. Tydzień temu rozmawialiśmy o tym, że fajnie, że jest Pascal Brodnicki, Karol Okrasa, że tworzymy ekipę fajnych ludzi - mówi Sowa.
- Znalazł swoje miejsce. Zbudował dużą rodzinę. I własną legendę, wielką medialną pozycję. Nie dlatego, że był wielkim kucharzem. Był wielkim, dobrym i mądrym człowiekiem. Dla mnie, zapewne dla mojego pokolenia, wczoraj coś się zamknęło. Dopóki żył Maciek, jakby i Gajka, i Jacek (rodzice Maćka - przyp. red.) wciąż gdzieś blisko byli - wzrusza się polityk Andrzej Celiński (58 l.), niegdyś działacz podziemia.
"Młody" Kuroń był niezwykle aktywnym człowiekiem. Jego kulinarny talent mogli podziwiać uczestnicy tysięcy pokazów w całej Polsce. Wciąż jednak chciał rozwijać swoje umiejętności.
- Maciek miał w planach dokończenie swojego drugiego domu na Mazurach. Marzył o tym, że będzie w nim miał ogromną kuchnię ze 100-metrowym blatem, że zaprosi tam wszystkich kulinarnych mistrzów i wspólnie, w ciszy tam pogotujemy. Tak jak on kultywował w pewien sposób drogę swojego ojca Jacka, tak mam nadzieję, że jego synowie też będą gotować i otworzą tę osadę na Mazurach, o której marzył, że się tam wspólnie spotkamy i pobiesiadujemy - zdradza "Super Expressowi" Robert Sowa. - Nie był mistrzem jednej potrawy, uwielbiał grilla. Nie zwracał uwagi na szczegóły, kalorie, najważniejszy był smak potrawy. Swojemu stylowi gotowania pozostał zawsze wierny - dodaje.
Ten znany kucharz miał jeszcze jedną wielką pasję - pływanie.
- Dużo rozmawialiśmy o żeglarstwie, bo mało kto wie, że to też była jego wielka pasja. Opowiadał mi o swoich wyprawach i kolejnych pomysłach na nie - wspomina prezenterka Katarzyna Dowbor (49 l.).
Życie Maćka było jednak bardzo związane z polityką. Przecież był synem legendy Solidarności - Jacka Kuronia (70 l.)...
- Był ciężko pobity w 1978 roku, kiedy bojówka karateków z AWF naszła ich dom, gdzie miał być wykład Latającego Uniwersytetu. Chyba wtedy coś się w nim złamało. Powinien przecież zostać świetnym historykiem - zamyśla się Celiński.
Będzie nam Ciebie brakowało, Maćku...