A tu szpas jeszcze większy. I do wtorkowego POPOŁUDNIA czekać muszę i zęby zaciskać z wściekłości. Tym razem jaja sobie ze mnie robi szwedzki Komitet Noblowski. Bo wybitny astronom prof. Aleksander Wolszczan jest kandydatem do tej prestiżowej nagrody. I we wtorek ma się okazać, czy ją dostanie.
I wątpliwości mnie zdjęły patriotyczne. Otóż zastanawiam się, czy chciałbym, by tego Nobla dostał. I wychodzi mi - niepatriotycznie - że nie chciałbym.
Ja wiem, że to nagroda za dzieła najwybitniejsze. I honor to nie tylko dla nagrodzonego, ale i całej nacji. Ale dla mnie niehonorem by było, żeby świat cały, gdyby Wolszczan nagrodę otrzymał, o polskich agentach esbeckich znów serial zaczął. A splendor nagrody - tajniacką przeszłość Wolszczana przesłonił.