Więc wpływ tu istotny prezydenta na premiera dostrzegam. Jak Kaczyński przekonał Tuska, by jubileusz idola - delikatnie mówiąc - olał i na urlop uciekł? Może mu książkę historyków Cenckiewicza i Gontarczyka posłał, a Tusk - sam historyk przecież - na oczy przejrzał i stąd ta ucieczka na kanikułę. Innego powodu nie widzę, bo zaproszenia na uroczystości w Zamku Królewskim wysłano - hen, dawno - jeszcze w epoce, kiedy premier i prezydent zawsze postępowali na odwrót.
Więc radość, że się zgadzają i na laudacjach dla bohatera jednakowo nieobecni byli. Choć naród dopisał.