A szefa nie ma

2008-09-30 4:00

Jakaż to radość, kiedy premier i prezydent mówią jednym głosem. Szczególnie w sprawach ważnych dla narodu i jego historii. Bo ostatnio z tą jednomyślnością było krucho. A tu proszę, w sprawie jubileuszu Lecha Wałęsy - i tego osobistego, i noblowskiego - mówią jednym głosem. Nie taka to ważna dla narodu sprawa ani bohater tak istotny, by obecnością samego szefa prestiżu obchodom dodawać.

Więc wpływ tu istotny prezydenta na premiera dostrzegam. Jak Kaczyński przekonał Tuska, by jubileusz idola - delikatnie mówiąc - olał i na urlop uciekł? Może mu książkę historyków Cenckiewicza i Gontarczyka posłał, a Tusk - sam historyk przecież - na oczy przejrzał i stąd ta ucieczka na kanikułę. Innego powodu nie widzę, bo zaproszenia na uroczystości w Zamku Królewskim wysłano - hen, dawno - jeszcze w epoce, kiedy premier i prezydent zawsze postępowali na odwrót.

Więc radość, że się zgadzają i na laudacjach dla bohatera jednakowo nieobecni byli. Choć naród dopisał.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki