- Znaleźliśmy łabądka w grudniu nad morzem, był cały oblodzony i nie miał krążenia w łapach, nie mógł się ruszyć - opowiada Alina Celniak, dyrektor schroniska w Świnoujściu.
Pracownicy ośrodka zabrali Filipa do siebie i zaczęli go leczyć. Były ciepłe kąpiele w wannie, zastrzyki, smarowanie maściami i... chodzenie w ludzkich skarpetkach, które rozgrzewały ptasie łapki. - Filip czuje się już znacznie lepiej. Zaprzyjaźnił się z innymi zwierzętami. Siedzi przy grzejniku i tylko patrzy, którego psa czy kota szczypnąć w ucho - opowiada pani Alina. - Gdy zrobi się ciepło, wypuścimy go na wolność - dodaje.