Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź jest po bardzo ciężkiej operacji. Duchowny kilka tygodni temu dowiedział się nagle i całkiem przypadkiem, że ma nowotwór! Arcybiskup o szczegółach swojej choroby i operacji opowiedział w „Gościu Niedzielnym” i przedstawicielom katolickich mediów diecezjalnych. Jak przyznał był bardzo zaskoczony, a wiadomość o raku sprawiła, że poczuł się jak skazaniec: „Najpierw były przypadkowe badania. Nie czułem, że coś mi dolega. Po przebadaniu powiedziano mi, że jest wrzód na żołądku. Potem, miesiąc później, dowiedziałem się, że trzeba natychmiast operować. I więcej. Usłyszałem, że jest to nowotwór. Człowiek staje wówczas jak po wyroku na życie” czytamy na gdansk.gosc.pl.
Abp Głódź przestraszył się nie na żarty! Od razu postanowił napisać testament, który starannie zakleił w kopercie: „Zrobiłem to ręcznie, włożyłem do koperty, zakleiłem, przystawiłem pieczęć. Ona leży w szufladzie” zdradził. Sytuacja w jakiej się znalazł była dla arcybiskupa szczególnie dramatyczna, bo do tej pory właściwie nigdy nie był w szpitalu jako pacjent, zwykle przychodził tam do chorych jako duszpasterz. Na salę operacyjną trafił tylko raz, jeszcze w 1965: „Nigdy nie byłem pacjentem szpitala, nie licząc usunięcia wyrostka robaczkowego w 1965 roku. Służyłem wówczas w wojsku, w Kołobrzegu. Od pięćdziesięciu lat moja rola sprowadzała się do odwiedzania chorych”.
Radio Maryja i Ryszard Kalisz wspierali abp Głódzia
Na szczęście mimo strachu o życie i choroby abp Głódź otrzymał wiele wsparcia od całego personelu szpitala i wiernych. Modlili się za niego nie tylko w Gdańsku, ale również w Warszawie i na antenie Radia Maryja. Odwiedzali go też współpracownicy i znajomi, a wśród nich: Bronisław Komorowski, Aleksander Kwaśniewski, czy Lech Wałęsa. Był też Ryszard Kalisz, który rozbawiał chorego arcybiskupa i wspominał dawne czasu. „Wspominaliśmy ten czas, kiedy był ministrem spraw wewnętrznych. Mówię mu: Wdzięczny ci jestem. Pamiętam, że kiedyś razem wieszaliśmy krzyż w twoim gabinecie? Powiedziałem, żeby przestał chodzić pod tęczę i zdjął te kolorowe spódniczki” zdradził abp Głódź w wywiadzie.
Teraz metropolita powoli dochodzi do siebie i chce wrócić do pracy i normalnego życia: „Cieszę się, widząc na nowo świat, życie... A chcę powiedzieć, że po tym wyroku i nagłej potrzebie operacji, wiele spraw i problemów nabrało zupełnie innego wymiaru”. Jednak po operacji czegoś będzie mu brakował, bo lekarze musieli usunąć mu z powodu raka cały żołądek!
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Zobacz: Poważnie chory Abp Leszek Sławoj Głódź wyszedł ze szpitala!