Abp Michalik w wysłanym na początku grudnia liście do kapłanów swojej diecezji wskazuje im wzór postępowania. - Kapłan powinien zawsze unikać chciwości i powstrzymywać się od prowadzenia wszelkiego rodzaju handlu. Powinien prowadzić czysty i klarowny rachunek z ludźmi w sprawach finansowych – zaleca przewodniczący Episkopatu, o czym w serwisie gazeta.pl.
Ubóstwo (...) cechować powinno szczególnie głosiciela ewangelii, bo ono weryfikuje niejako bezinteresowność naszej posługi. Mamy prawo do zapracowanej „strawy" ale do niczego więcej – przestrzega. - Tylko prawdziwi gwałtownicy doznają satysfakcji osiągnięcia królewskich przeżyć wolności od dóbr i potęg materialnych – dodaje.
Przeczytaj koniecznie: Ksiądz Tadeusz: Biskupi mnie uwięzili więc ujawnię ich upodobania seksualne i przekręty!
Metropolita przemyski wypomina naganne zachowanie księży diecezjalnych i zakonników, którzy sami ustalają normy płacenia ofiar. - Znany jest przykład księdza, który szczycił się tym, że jedną składką regulował całoroczne należności – grzmi arcybiskup.
Czy zatem księża kościoła katolickiego w Polsce powinni żyć jak ubodzy mnisi. Abp Michalik nie chce aż tak radykalnych zmian.
- Korzystanie z solidnych sprzętów czy troska o godny (nie ekstrawagancki!) wygląd kościoła i plebani nie wykracza przeciwko ubóstwu duchowemu. Sprawny samochód (ale nie luksusowy ani najnowszy model) w parafii z dojazdowymi kościołami filialnymi jest u nas koniecznością, ale zafałszowaniem byłoby domagać się od ludzi, aby przywozili i odwozili księdza do kościoła dojazdowego, podczas gdy on oszczędza własny samochód – zauważa.
Według metropolity książę mają obowiązek uczciwego rozliczania się z wiernymi z powierzonych ofiar, a wszystkie datki muszą trafiać na cel wskazany podczas zbiórki.
Co z ustalaniem przez księży stałych opłat za śluby, chrzty i pogrzeby? Duchowny zaleca, żeby była brana pod uwagę szczególnie sytuacja materialna wiernych.
- Pokusą, którą powinniśmy przezwyciężać i to nieustannie jest chęć wyznaczania stawek za posługi duszpasterskie. Potrzebna tu jest duża wrażliwość na sytuację konkretnego parafianina, jego rodziny i także jego aktualnego duchowego nastawienia. Ofiara składana przy tych okazjach musi pozostać „ofiarą" a nie taksą czy „ceną" za posługę – stanowczo podkreśla.