Ucieszyłem się, bo fajnie jest się z domu wyrwać, piwka popić i pogwarzyć o starych dziejach. Ale z drugiej strony, po jaką cholerę Władka zaprosił? Żeby mnie zdenerwować chyba. Przecież wie, że go nie lubię i lubił nie będę. Wkurzył mnie kiedyś tak, że nie wybaczę psubratu, no chyba że mnie publicznie przeprosi...
Tak czy siak wybrałem się do szwagra. Władek oczywiście siedział rozparty w MOIM ulubionym fotelu i opowiadał, jaki to z niego kozak. I oczywiście wszyscy się wsłuchiwali w jego słowa. Że taki niby ważny! Poczułem przemożny absmak - to takie nowe słowo, jakie usłyszałem w telewizorze. Dokładnie nie wiem, co znaczy, ale bardzo mi się spodobało i na pewno oddało całą moją abprzyjaźń dla Władka.