Kiedy Marek Zawadzki 15 lat temu wychodził z baru, napadło go trzech mężczyzn. Skatowali go i nieprzytomnego wrzucili do stawu. Dwa tygodnie był w śpiączce. Od tego czasu ma sparaliżowaną lewą stronę ciała. Cezary B., Adam Z. i Paweł P. odsiedzieli półtora roku i wyszli za dobre sprawowanie. Zgodnie z wyrokiem sądu mieli solidarnie płacić panu Markowi zadośćuczynienie i dożywotnią rentę. Ale pokrzywdzony tych pieniędzy nigdy nie zobaczył.
Składałem skargi do komorników, sądu i prokuratury
Marek Zawadzki utrzymuje się więc z renty inwalidzkiej przyznanej przez ZUS - 950 zł oraz niewielkiej pensji żony Agnieszki. Żeby mieć na rehabilitację, leki i jednorazowe pieluchy, rodzina musiała zaciągać kredyty. - Wiele razy próbowałem wyegzekwować od sprawców pobicia zasądzone pieniądze. Składałem skargi do komorników, sądu i prokuratury. Nic z tego. Podobno komornik nie może ściągnąć od nich pieniędzy. A przecież oni żyją sobie dobrze i śmieją mi się w oczy- żali się pan Marek.
Zobacz też: Takiego włamania jeszcze nie było! Dziki napadły na gorzelnię i UPIŁY się WÓDKĄ!
Ale komornik nie jest bezczynny. Dopadł inwalidę. Zabiera mu całą rentę i połowę wypłaty żony. - Robię wszystko, żeby zmusić dłużników do płacenia panu Markowi - tłumaczy Rafał Szymański, komornik z Mińska Mazowieckiego. - Są jednak pewne ograniczenia wynikające z przepisów. A rodzina pana Marka musi regulować swoje zobowiązania - dodaje.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail