Dziennikarz zasłynął w świecie mediów już tym, że "dostał" pracę w TVP przez to, że powołał się na znajomosć z prezydentem. Teraz dokonał kolejnej prowokacji i podając się za asystenta Tomasza Arabskiego próbował wpłynać na decyzję sędziego Milewskiego.
To właśnie w związku z podawaniem się za urzędnika państwowego i fałszowaniem rządowych dokumentów, całą sprawę bada ABW i być może jeszcze dziś skieruje odpowiedni wniosek do prokuratury. Sprawa dotyczy maila, którego Miter wysłał w imieniu ministra Tomasza Arabskiego. Co ciekawe, nie jest to pierwsza tego typu sprawa prowadzona przez ABW. W poprzedniej Agencja badała sprawę "fałszywki", na którą powoływał się Marcin P., kiedy na konferencji tłumaczył, że służby specjalne chciały "zniszczyć jego firmę". Miter potwierdził, że przekazał tę notatkę, jednak to nie on stoi za fałszowaniem dokumentu. Gdańska prokuratura okręgowa wszczęła już śledztwo ws. rozmowy telefonicznej, w której osoba podająca się za urzędnika z Kancelarii Premiera miała ustalać z prezesem gdańskiego Sądu Okręgowego szczegóły związane m.in. ze sprawami sądowymi dot. Amber Gold. O wszczęciu śledztwa poinformowała w czwartek rzeczniczka prasowa gdańskiej prokuratury okręgowej Grażyna Wawryniuk. Postępowanie zostało wszczęte 11 września na skutek zawiadomienia, które dzień wcześniej złożył prezes gdańskiego sądu okręgowego. Szef sądu złożył już zeznania w tej sprawie.