ABW szuka winnych afery podsłuchowej. Ustali, kto zakładał pluskwy w restauracji Sowa

2014-06-17 4:00

Wychodzi na to, że w całej aferze ważne jest nie to, co mówili sobie najważniejsi politycy w państwie, ale kto i dlaczego ich nagrał. Prokuratura oraz Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zabrały się już ostro za szukanie winnych.

Premier Donald Tusk (57 l.) na konferencji prasowej mówił wprost o ataku na jego rząd. - Widzę próbę zamachu stanu, obalenia rządu poprzez nielegalne działania - przekonywał premier. Jedna z ofiar nielegalnego podsłuchu, szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz (53 l.), złożył już wniosek do prokuratury generalnej w sprawie ścigania osób, które nagrały jego rozmowę z Markiem Belką (62 l.).

Zawiadomienie o podsłuchach złożył również były dowódca jednostki GROM płk Dariusz Zawadka (47 l.). Trwa więc intensywne szukanie winnych. "Na podstawie analizy zebranych materiałów oraz wniosku jednej z osób i we współpracy z prokuraturą ABW weszła na przeszukanie do kilku wytypowanych miejsc, celem zabezpieczenia materiału mogącego stanowić dowód w sprawie. Aktualnie trwają czynności" - czytamy w komunikacie ABW. Agenci przeszukali m.in. warszawską restaurację "Sowa i Przyjaciele", w której nagrywano polityków.

Przeczytaj też: Afera taśmowa. To już koniec rządu Tuska?

Według ekspertów od bezpieczeństwa rozmowy w restauracji zostały nagrane przez profesjonalistów. - Pluskwa mogła być równie dobrze umieszczona w solniczce, jak i w obudowie lampy nad stołem - mówi nam były szef BOR Andrzej Pawlikowski. Z rozmowy z oficerami BOR wynika też, że nie sprawdzili oni wcześniej miejsca, w którym doszło do rozmów między Sienkiewiczem a Belką. - Gdyby taka sugestia była, oficerowie BOR pojawiliby się w restauracji na cztery godziny przed spotkaniem, przeszukali każdy kąt i sprawdzali, kto wchodzi i kto wychodzi z restauracji w trakcie spotkania ministra z szefem NBP - stwierdza nam anonimowo funkcjonariusz.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki