Robert Frycz, student z Tomaszowa Mazowieckiego, nie przypuszczał, że strona z wpadkami prezydenta www.antykomor.pl może być przyczyną takich kłopotów. Założył ją na krótko przed wyborami i wrzucał, co znalazł w Internecie: zdjęcia, fotomontaże, filmiki, gry. Z miejsca pojawiały się komentarze internautów. - Ale starałem się, by nie były wulgarne - opowiada nam Robert.
Przeczytaj koniecznie: ABW gości za darmo byłych esbeków
Do dziś, jak twierdzi, nie może uwierzyć w to, co stało się w środę. - Około szóstej obudził mnie funkcjonariusz ABW. Siedział na łóżku w nogach i pokazywał mi legitymację. Pozostali czekali w dużym pokoju: 3 informatyków, 2 funkcjonariuszy i 2 policjantów, w sumie 8 - przypomina sobie. Przeszukali dom i piwnice. Zarekwirowali m.in. laptopa, dyski twarde i karty pamięci z aparatu fotograficznego. - Odchodząc po około 3 godzinach jeden z funkcjonariuszy powiedział mi, że na moim miejscu zamknąłby stronę o prezydencie. Tak też prawie natychmiast zrobiłem - mówi nam Robert.
Patrz też: Były szef ABW Bogdan Święczkowski dostaje 14 tys. za nic!
O sprawie poinformowała jako pierwsza TVN24.pl. Informację o wizycie funkcjonariuszy potwierdziła rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska. Z jej wyjaśnień wynika, że ABW działała na polecenie prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie znieważenia Prezydenta RP. Kancelaria Prezydenta wyjaśniła, że nie ma z tą sprawą nic wspólnego. Kiedy sprawę nagłośniły media, do studenta zatelefonowała asystentka Zbigniewa Ziobry (41 l.). Poseł zaoferował się z pomocą prawną. - Przyznam, że jestem teraz spokojniejszy - mówi nam Robert.