Skompromitowany przez hakerów rząd chce na przyszłość zabezpieczyć się lepiej przed atakami. Dlatego Boni powołuje specjalny zespół do ochrony rządowej sieci. - Chciałbym po powołaniu tego zespołu do spraw ochrony sieci rządowej i stron internetowych, żebyśmy jasno określili te standardy w najbliższym czasie i dokonali tutaj zmian - mówił wczoraj minister Michał Boni w rozmowie z RMF FM.
Ale zanim Boni nie zabezpieczy rządowych stron, musi się dowiedzieć, kto nimi administruje. Bo, jak sam wczoraj otwarcie przyznał, nie ma zielonego pojęcia, kto dziś odpowiada za strony internetowe rządu i ministerstw. Dlatego na szybko rozsyłana jest w tej sprawie ankieta. A Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego gorączkowo szuka sprawców cybernetycznego ataku.
Sam premier Donald Tusk (55 l.) robi dobrą minę do złej gry. Wczoraj podtrzymał, że Polska podpisze dokument ACTA, któremu sprzeciwiają się internauci. - Nie wyobrażam sobie, aby polski rząd, polski parlament, polski premier ustępował przed kimś, kto mówi: "Nie podpisuj, bo inaczej opublikujemy kompromitujące dane o twoich urzędnikach". Tego typu metody uważam za niedopuszczalne - mówił Tusk.
Przy okazji kolejne pięć minut miał rzecznik rządu Paweł Graś (48 l.). Podczas ataków przekonywał, że... nie ma żadnych ataków. Wczoraj przepraszał.