Około 300 tys. zł! Taką właśnie kwotę za reprezentowanie Kaczyńskiego otrzymać miał od PiS Rafał Rogalski. Zdaniem "Newsweeka", na wynagrodzenie mecenasa publicznie mówiącego o rozpylaniu w Smoleńsku helu, mieli się złożyć podatnicy. Jak jednak przekonuje rzecznik PiS, tygodnik mija się z prawdą. A posłowie partii Kaczyńskiego sami zrzucali się na prawnika.
>>> Zrzutka na honorarium Rafała Rogalskiego
- Ustaliliśmy, że z naszych składek co miesiąc do kasy klubu oddajemy 650 zł i będziemy finansować pomoc prawną. Jako wspólnota zadziałaliśmy racjonalnie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której zostawia się przyjaciół w takiej tragedii - wyjaśnia Hoffman. I ujawnia dowód, który powinien rozwiać wszelkie wątpliwości. To wyniki kontroli przeprowadzonej przez sejmowych urzędników, stwierdzającej jednoznacznie, że mecenas nie był opłacany z pieniędzy podatników.
"Wydatki finansowane ze środków własnych Klubu ewidencjonowane są na odrębnych kontach. Potwierdzenie tego stwierdzenia stanowi jeden z wylosowanych do badania dowodów księgowych, pt. ťusługa prawna SmoleńskŤ. Informacja pozyskana z biura Klubu PiS wskazała na sfinansowanie faktury ze środków Klubu, a nie ze środków kancelaryjnych i znalazła potwierdzenie w zestawieniu dzienników przedstawionych wewnętrznemu audytorowi" - napisano w notatce z kontroli. Czyli posłowie PiS zapłacili Rogalskiemu ze swoich pieniędzy.