"Super Express": - Zaprzeczyliście, że prezes Kaczyński chce wymienić jedną trzecią posłów swojego klubu przy okazji wyborów...
Adam Hofman: - Tak, zdecydowanie nie ma takich planów.
- Dementi skonstruowano tak, że niczego nie dementuje. Prezes stwierdził, że ci, którzy dobrze pracują, nie mają się czego obawiać. To on oceni, kto pracuje dobrze i może się okazać, że znacząca grupa w Sejmie nie przejdzie weryfikacji.
- Nie sądzę, żeby to była jakaś znacząca grupa. Jeżeli ktoś wykonuje swoje obowiązki, pracuje na posiedzeniach, bierze udział w głosowaniach, otwiera biura poselskie i spotyka się z wyborcami, to znajdzie się na listach. Ta plotka z "Gazety Wyborczej" pochodzi od "byłego polityka PiS" i jego zadaniem jest gra obliczona na zamieszanie w PiS.
- PiS w ramach poprawy wizerunku ma się stać bardziej inteligenckie...
- Liczę na to, że wynik w wyborach pozwoli nam powiększyć szeregi i przedstawiciele inteligencji znajdą się obok dotychczasowych posłów.
- Namawiacie prof. Krasnodębskiego bądź prof. Fedyszak-Radziejowską do startu w wyborach?
- Bardzo cenię dorobek naukowy i postępowanie w życiu publicznym tych dwóch osób i byłby to dla mnie zaszczyt zasiadać z nimi w klubie parlamentarnym. Ale to musi być ich decyzja.
- Podobno propozycja kształtu list wyborczych PiS nie spodobała się prezesowi Kaczyńskiemu. Pan oczywiście zaprzeczy, ale faktem jest to, że z jakiegoś powodu zwlekacie z ich publikacją.
- Nie ma jeszcze terminu wyborów. Działamy więc normalnie i raczej należałoby zapytać, dlaczego Platforma dostała jakiejś wyborczej biegunki i tak bardzo z listami się spieszy. Może jakieś problemy wewnętrzne?
- Kiedyś szydziliście z polityki medialnej Platformy, a dziś chwalicie ich za profesjonalizm. To niekonsekwencja.
- Nie, to uznanie, że w najbliższych wyborach, w tym najważniejszym boju o wizję Polski, trzeba być profesjonalnym.
- Wytykaliście PO, że jej politycy chodzili po mediach i powtarzali jota w jotę te same slogany przygotowane przez PR-owców. Kiedyś to było dla was żenujące, a dziś jest profesjonalne i będziecie to naśladować?
- Nie chodzi nam o to, żeby politycy, tak jak w PO, wyklepywali napisane przez Igora Ostachowicza formułki. Chodzi nam o to, żeby pojawiali się w mediach przygotowani. Chcemy też uniknąć pewnych trików stosowanych przez dziennikarzy i narzucania formuł programu. Takich jak sadzanie bezczelnego człowieka z wielkim tupetem, jakim jest poseł Szejnfeld z PO, naprzeciwko merytorycznego posła, jakim jest Jerzy Polaczek.
- Wszystkie wywiady posłów mają być konsultowane i autoryzowane z panem bądź biurem prasowym. Czy to nie cenzura?
- Chcemy pomóc posłom w doborze materiału, a także w późniejszej autoryzacji. Ważne jest też to, żebyśmy wiedzieli o wywiadzie wcześniej, niż ukaże się w druku.
Przeczytaj koniecznie: Bez zgody Adama Hofmana PiS milczy
- Skoro pracownicy biura prasowego PiS radzą sobie lepiej z tym, co ma mówić polityk, to może właśnie ich należałoby wystawić do Sejmu? Zamiast nieradzących sobie posłów mielibyście młodych, inteligentnych ludzi...
- Różni ludzie mają różne umiejętności. Nie każdy dobry parlamentarzysta musi radzić sobie w mediach. To nie może być jedyne kryterium. Chcemy też korzystać z ekspertów i szkoleń dla posłów, żeby ich ocena była obiektywna.
- Nie będzie wyjątków? Na przykład dla sztandarowych polityków PiS?
- Zasada jest skuteczna tylko wtedy, gdy dotyczy wszystkich.
- Mam rozumieć, że za nieskonsultowany z panem wywiad europosła Zbigniewa Ziobry straci on szansę startu z list PiS do Sejmu bądź Europarlamentu? Mówił pan też o kryterium wypełniania obowiązków posła. Za to też jest krytykowany...
- Unikajmy nazwisk, bo nie chodzi o personalia. Chodzi o zasadę. Ustaliliśmy, że przypadek każdego, kto nie zastosuje się do odpowiedniego trybu postępowania, będzie osobiście rozważany przez prezesa Kaczyńskiego.
- Ta zmiana w waszej polityce medialnej nie wzięła się z niczego. To prawda, że nie zachwyciła was konferencja europosłów Ziobry i Kurskiego w sprawie słów o. Rydzyka o totalitaryzmie w Polsce?
Unikajmy plotek z "Gazety Wyborczej". Rzecz jest prosta - nie możemy być pospolitym ruszeniem, bo nie wygramy wyborów.
- Kolejny raz wraca też plotka o gazecie, którą założycie na wybory, by omijać zakaz dotyczący billboardów. Na billboardach oficjalnie znalazłaby się reklama gazety z jej tytułami, a nie partyjne slogany.
- Któryś raz o tym słyszę. Nie będziemy robić niczego niezgodnego z przepisami ordynacji. Oczywiście martwi nas przejęcie dziennika "Rzeczpospolita" i pogłębienie nierównowagi w mediach na rzecz Platformy. Można powiedzieć, że system się domknął. Musimy szukać różnych rozwiązań, ale czy gazeta jest najlepszym wyjściem? Nie rozważaliśmy tego. Zakaz billboardów jest bzdurny i nie dziwię się, że nawet politycy PO go omijają. Po co jednak go uchwalili?! Wyborcy mają prawo wiedzieć, kogo wybierają.
Adam Hofman
Poseł i rzecznik prasowy Prawa i Sprawiedliwości