Adam Z. wiedział, że zabije Ewę Tylman

2015-12-04 20:00

Miotał się w zeznaniach, przedstawił kilka wersji wydarzeń, ale nie wywiódł śledczych w pole. Adam Z. (24 l.) usłyszał prokuratorskie zarzuty i odpowie za zabójstwo Ewy Tylman (26 l.) z Poznania. Wepchnął koleżankę do lodowatej Warty, patrzył, jak tonie, i. poszedł do domu. Ciała kobiety wciąż szukają policjanci i strażacy.

Był jej znajomym z firmy, nawet dzięki niej awansował. A jednak zabił. Dlaczego? Jedna z hipotez mówi, że Adam Z. pokłócił się z Ewą o sprawy zawodowe. - Nie utrzymywali prywatnych kontaktów towarzyskich. Kolegowali się tylko w pracy i głównie o pracy rozmawiali - wyjaśnia Piotr Tylman, brat 26-latki.

Byli razem na firmowym spotkaniu integracyjnym i wyszli z klubu o godz. 3 w nocy. Z nagrań z monitoringu wynika, że Ewa była mocno wstawiona. Adam Z. ją podtrzymywał. Tak dotarli na brzeg Warty. Tam doszło do awantury. Wepchnął ją do rzeki. Widział, jak macha rękami, tonie. Miał chwilę na opamiętanie. Mógł jednym ruchem ręki wyciągnąć telefon, zadzwonić po pomoc. Nie zrobił tego. Poszedł do swojego partnera, a potem przez długi tydzień mydlił wszystkim oczy, że nic nie pamięta. - Ktoś nam czegoś chyba dosypał do piwa - mówił jeszcze na wolności.

Zobacz: Bestie z Rakowisk usłyszą wyrok

- Materiał dowodowy wskazuje, że w wyniku działań podejrzanego Ewa T. znalazła się w wodzie. Uważamy, że nie żyje - mówi Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Adam Z. usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. - Sytuacja taka ma miejsce, kiedy sprawca zdaje sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów i zgadza się z tym. Wie, że mogą one doprowadzić do śmierci, ale nie interesuje go, czy ofiara przeżyje - tłumaczy Piotr Ruszkiewicz, adwokat z Poznania.

Adam Z. jest już za kratkami. Grozi mu nawet dożywocie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają