Przed świętami, jeszcze w Adwencie, trzeba się spokojnie zastanowić, czym święta dla nas są. Czy tylko pretekstem do rozpasanych zakupów, często na samobójczy kredyt? Czy okazją do smacznego jedzenia i miłego nastroju, przy dźwiękach kolęd i zapachu choinki, przed telewizorem?
- Jeśli tylko tym, to nic dziwnego, że potem czujemy niedosyt: ostatecznie w każdy weekend możemy mieć takie "święta" - dowodzi ksiądz Mariusz Pohl (53 l.).
I ostrzega: - Jeśli zakupy będą dla nas ważniejsze od Boga, to jest to grzech chciwości, czyli bałwochwalstwa! A jeśli chcemy przeżyć coś więcej, coś, co da nam poczucie radości, spełnienia, pokoju, to te święta muszą stać się dla nas Bożym Narodzeniem. A jeśli tak, to najpierw musimy dobrze przeżyć Adwent, czyli okres świętego oczekiwania i przygotowania - wyjaśnia duchowny.
Obok listy zakupów warto zrobić listę z praktykami duchowymi: codzienna modlitwa i czytanie Pisma Świętego, roraty, rekolekcje, spowiedź, dodatkowo świeca wigilijna i poświęcony opłatek, pasterka, Kościół. - Bez modlitwy Bóg się w nas nie narodzi, a to oznacza kolejną zmarnowaną szansę, kolejne puste i smutne święta - uważa ksiądz Pohl. - Bo zakupy i jedzenie Boga nie zastąpią - wyjaśnia.
Po polowaniach na prezenty w galeriach zmęczeni, nie tylko nie mamy siły pójść na pasterkę, ale w ogóle rezygnujemy z Kościoła. Ksiądz Mariusz Pohl zachęca nas zatem, aby w tym roku inaczej zaplanować święta.