- To zadziwiająca historia i niespotykana forma biznesowo-przyjacielskiej współpracy. Trzeba pamiętać, że mówimy o bardzo doświadczonym polityku, który był przymierzany do służb specjalnych. Ktoś taki powinien mieć czyściutką kartotekę majątkową i żadnych znaków zapytania w życiorysie - mówi lider ludowców, poseł Janusz Piechociński (49 l.).
Jego zdaniem Graś nie może chować głowy w piasek, tylko musi złożyć premierowi szczegółowe wyjaśnienia. - Wówczas szef rządu powinien publicznie powiedzieć: - "wszystko jest w porządku" albo "jest źle" i wyciągnąć stosowne konsekwencje - ucina Piechociński. Inny z polityków PSL jest przekonany, że otoczenie premiera celowo nie reaguje na ujawnioną przez "SE" aferę Grasia. - Gdyby chodziło o innego polityka PO lub kogoś od nas, już dawno poleciałyby głowy - przekonuje.