- Sidła na Samoobronę zakładano bardzo precyzyjnie, to były metody z gangsterskiego filmu - ocenił Lepper. Jego zdaniem, afera gruntowa to była akcja służb przygotoana w celu "przejęcia absolutnej władzy przez pana Kaczyńskiego i ludzi z jego najbliższego otoczenia". Dodał, że w sprawie uczestniczyły jedynie wtajemniczone osoby, a nie cały PiS.
We wstępnym oświadczeniu Lepper powiedział to, co zeznał już przed sądem jako świadek na procesie oskarżonych w aferze gruntowej Piotra Ryby i Andrzeja K. (mieli powoływać się na wpływy w ministerstwie Rolnictwa). Jak twierdzi, gdy Piotr Ryba przyszedł do niego w sprawie odrolnienia działki na Mazurach, przekazał sprawę szefowi swego gabinetu politycznego Maciejowi Jabłońskiego z poleceniem, by załatwili to, ale zgodnie z prawem. Przypomniał, że o planowanej akcji CBA dowiedział się od ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
W ocenie lidera Samoobrony, cała akcja CBA była nielegalna, bo - jak mówił - Biuro nie ma prawa wytwarzać fałszywych dokumentów, a agenci nie mogą używać fałszywych nazwisk. Lepper namawiał też komisję, aby zbadała, kiedy założono mu podsłuch. Miał być do tego używany specjalny bezzałogowy samolot.
To była spartaczona robota
Lepper przyznał, że to od Ministerstwa Rolnictwa zależało, czy dana ziemia była odrolniona. Dodał jednak, że bez podpisu wiceministra z PiS nie byłoby szansy na odrolnienie jakiegokolwiek gruntu. Jego zdaniem, w sprawie odrolnienia działki na Mazurach popełniono wiele prostackich błędów.
- To była całkowicie spartaczona robota, to było "szyte na Leppera" - powiedział. - Żebym mógł odrolnić ziemię, wszyscy, używając słów Jarosława Kaczyńskiego musielibyśmy być w układzie - dodał.
Opowiadał, że wicepremier Roman Giertych był zszokowany słowami Jarosława Kaczyńskiego, który miał powiedzieć, że "Lepper uciekł nam spod gilotyny" - - Słowa te padły dzień, lub dwa dni po moim odwołaniu - oświadczył Lepper.