O podejrzeniach byłego prezesa Urzędu Rejestracji Preparatów Leczniczych pisaliśmy wczoraj. Były bliski współpracownik Kopacz zarzuca jej "nieprawidłowości w decyzjach" dotyczących ustalanych przez resort zdrowia cen urzędowych leków francuskiej firmy. Skarb Państwa mógł na tym stracić 500 mln złotych.
Borkowski powiadomił prokuraturę. - Zostało wszczęte śledztwo - poinformowała nas wczoraj prok. Monika Lewandowska. Resort zdrowia tłumaczy, że oskarżenia są "szkalujące i oszczercze". - Rozważymy złożenie pozwu o naruszenie dóbr osobistych - czytamy w komunikacie przesłanym do redakcji.
Przeczytaj koniecznie: Ewa Kopacz mogła popełnić przestępstwo! Straciliśmy pół miliarda przez zbyt drogie leki?
Sławomir Kopyciński (36 l.) z SLD: To jest patologia
- Zawyżone ceny dla konkretnej firmy pokazują, jaka jest patologia na polskim rynku lekowym. Niestety, komuś musi zależeć, by pacjenci dopłacali do recept najwięcej w Europie.
Bolesław Piecha (57 l.) z PiS: Trzeba wyjaśnić
- Tę sprawę trzeba bardzo drobiaz-gowo wyjaśnić. Sprawa dotyczy publicznych pieniędzy. Przede wszystkim kierownictwo ministerstwa powinno przyjrzeć się procedurom stosowanym podczas negocjacji z firmami.
Maciej Orzechowski (40 l.) z PO: To kampania wyborcza
- Doniesienie do prokuratury uważam za element kampanii wyborczej i próbę oczerniania pani minister. Przypomnę, że to właśnie minister Kopacz wprowadziła przepisy, które zobligowały urzędników do rozmów z przedstawicielami firm na terenie ministerstwa, a nie w restauracjach.