- Na razie za wcześnie jest na odpowiedź na pytanie, czy z tego mięsa były produkowane gotowe wyroby - mówi Krzysztof Kopania (49 l.), rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Prokuratura na podstawie dokumentów ustaliła, że właściciel ubojni sprzedawał je 16 zakładom mięsnym na terenie pięciu województw. Wiadomo jednak, że sto ton, które były skrupulatnie ukryte w magazynach należących do Piotra M., nie było nigdzie zewidencjonowane.
A to może świadczyć o tym, że mięso było sprzedawane na czarnym rynku po dużo niższych cenach. Dlatego śledczy biorą pod uwagę, że odbiorcami mogły być firmy wędliniarskie nawet w najbardziej odległych zakątkach kraju.
Czy to na takich transakcjach Piotr M. zbił swój majątek?
- Ubojnię prowadzi blisko 20 lat - mówi sołtys Rosławowic Andrzej Śmiałkowski. - Kiedyś to była mała firemka, a teraz to potężne przedsiębiorstwo - dodaje.
Nieruchomości właściciela ubojni liczą 35 hektarów. Sam zakład zajmuje powierzchnię kilku tysięcy metrów kwadratowych. W centralnym punkcie stoi piękny olbrzymi dom Piotra M., jego żony i czwórki ich dzieci. Dominuje w niewielkich Rosławowicach. Widać przepych i bogactwo.
Nic więc dziwnego, że kiedy kilkanaście dni temu podejrzany o oszustwa w związku ze sprzedażą mięsa Piotr M. trafił do aresztu, bez problemu jego rodzina uzbierała 150 tysięcy złotych, by wpłacić kaucję, dzięki której mógł wyjść na wolność.
- Miał wszystko: rodzinę, znakomicie prosperującą firmę, jeździł drogimi samochodami - opowiada sołtys. - Nie wiem, czy zarobił na to wszystko lewymi interesami, czy może mimo swojego bogactwa chciał mieć jeszcze więcej pieniędzy i dlatego w to wszedł? Jednego jestem pewien - zabrakło mu mądrości.
Wczoraj prokuratura wydała Piotrowi M. nakaz powstrzymania się od działalności związanej z ubojem zwierząt.
Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury:
Pojawili się świadkowie, którzy zeznali, że proceder kupowania padłych i chorych zwierząt przez ubojnię trwał już od pewnego czasu. Nie mogę powiedzieć jeszcze jak długiego, śledztwo jest w toku. Mięso bez dokumentacji, niewiadomego pochodzenia trafiało do 16 różnych zakładów w pięciu województwach.
Kalendarium mięsnej afery
16.03.2013 Policja kontroluje transport bydła do ubojni w Rosławowicach Okazuje się, że spośród 24 krów 9 jest już martwych, 15 w stanie ciężkim.
18.03.2013 Kilka kilometrów od ubojni policja natrafia na chłodnię, w której znajduje się 19 ton mięsa niewiadomego pochodzenia.
19.03.2013 Zarzuty oszustwa i naruszenia przepisów ustawy o ochronie zwierząt usłyszał właściciel ubojni. Sekcja zwłok krów ze skontrolowanego transportu wykazuje zapalenie płuc i zapalenie krwotoczne jelit.
28.03.2013 Na terenie ubojni policjanci znajdują ukryte magazyny, do których wejście jest zabite drewnianymi panelami. Po wejściu do środka znajdują 94 palety z mrożonym mięsem. Mięso nie ma żadnej dokumentacji.
3.04.2013 Śledczy kończą oględziny miejsca znalezienia 94 palet. Okazuje się, że zawierały one prawie 100 ton mięsa niewiadomego pochodzenia. Jego próbki trafiają do badań. Śledczy docierają do kolejnych zakładów w 5 województwach, do których trafiało mięso z ubojni.