Jak informuje radio RMF FM, wyniki badań przeprowadzonych przez Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach dostała Prokuratura Rejonowa w Rawie Mazowieckiej. Z analizy wynika, że w próbkach mięsa przekroczone są dopuszczalne normy antybiotyków. To dowód na to, że mięso pochodziło od chorych zwierząt, które były w trakcie leczenia, lub na niezachowanie okresu karencji po leczeniu.
>>> AFERA MIĘSNA. KARMILI PADLINĄ całą Polskę? W UBOJNI ZWIERZĄT w Rosławowicach podejrzane MIĘSO
To jeszcze nie wszystko. W mięsie była też salmonella, bakterie gnilne i beztlenowe. To potwierdzają przypuszczenia, że w ubojni bito padłe zwierzęta. Lekarze nie mają wątpliwości - takie mięso nie nadaje się do spożycia przez ludzi. Może byc naprawdę groźne dla zdrowia.
Piotr M. właściciel ubojni zwierząt z Rosławowic koło Rawy Mazowieckiej, u którego odkryto sto ton mięsa niewiadomego pochodzenia, usłyszał już zarzuty. Śledczy zarzucili mu dokonanie uboju czterech sztuk bydła bez wcześniejszych badań weterynaryjnych, postawili mu też zarzuty związane z nieprawidłowościami w oznaczeniu mięsa etykietami. Prokurator nie wyklucza, że mogą pojawić się kolejne zarzuty.