Prokuratura zarzuciła 12 osobom przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej. Ta miała popełniać oszustwa wielkiej wartości na szkodę legnickiego banku, a także przestępstwa przeciwko dokumentom i obrotowi gospodarczemu. Zarzucała im również wyłudzenia kredytów lub pomoc w ich wyłudzeniu, a niektórym także udaremnianie egzekucji długów.
Główny oskarżony, ks. Ryszard M., usłyszał wyrok 8 lat więzienia i 50 tys. zł grzywny. Marek F. i Grzegorz S. spędzą za kratkami 4 lata. Sędzia nie miał wątpliwości, że zgromadzone dowody jednoznacznie wskazują na popełnienie zarzucanych im czynów. - Liczba kredytów jest ogromna - mówił sędzia Jan Ryszard Nowak.
Jan N. i Waldemar K. otrzymali kary w zawieszeniu. Spośród dwunastu oskarżonych w tej sprawie siedmiu zostało uniewinnionych. Wyroki nie są prawomocne. Obrońca Ryszarda M. zapowiedział apelację.
AFERA SALEZJAŃSKA
Proces ruszył w 2006 roku. Ryszard M. miał wówczas nawiązać kontakt z dyrektorem jednego z legnickich banków.
Według prokuratury zabezpieczeniem dla kredytów były sfałszowane dowody na terminowe lokaty bankowe. W rzeczywistości takich lokat nie było. Z 65 pożyczek, które udzielono salezjanom (418 mln zł) ponad 130 mln nie spłacono.
- Owszem, cały proceder koordynował i inicjował Ryszard M., ale pojęcie zorganizowanej grupy przestępczej jest bardzo złożone i w tym wypadku zostało użyte na wyrost. To organizacja m.in. o określonych strukturach, przystąpienie do niej musi być dobrowolne, a ewentualne niewykonanie zleconego zadania wiązałoby się z surowymi konsekwencjami - tłumaczył sędzia Jan Ryszard Nowak. - Sąd przychyla się do zdania obrońców, że w tym przypadku o zorganizowanej grupie przestępczej mowy być nie może.
Co zakonnicy robili z pieniędzmi? Część zainwestowali na giełdzie. Pozostałe pieniądze wydano na remonty kościelnych budynków.