Czy Donald Tusk bierze pod uwagę scenariusz, że do kryzysu w rządzie, który może się zakończyć wcześniejszymi wyborami, przyczyniły się osoby z jego własnej partii? Jeśli nie, to powinien. Sondaż przeprowadzony na zlecenie "Super Expressu" przynosi taką właśnie odpowiedź. Badanie zostało zrealizowane na miarodajnej próbie 1067 Polaków. 16,9 proc. z nich odpowiedziało, że nielegalne nagrania rozmów m.in. ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza (53 l.) i prezesa NBP Marka Belki (62 l.) to robota polityków Platformy Obywatelskiej, którzy są wrogami Donalda Tuska.
- Wewnętrzna niespójność, która od pewnego czasu rysuje się w PO, nie jest dla nikogo tajemnicą. Mamy schetynowców, spółdzielnię Grabarczyka. Te podziały są widoczne i nie jest dla nikogo tajemnicą, że premier Donald Tusk ma w partii wrogów - ocenia politolog doktor Ewa Pietrzyk-Zieniewicz.
15,1 proc. badanych wskazuje, że za nagraniami stoi Prawo i Sprawiedliwość. Co dziesiąta osoba wskazuje na osobę prywatną działającą dla pieniędzy, a 8,8 proc. uważa, że zrobiły to polskie służby. Co ciekawe, Polacy prawie w ogóle nie wierzą w to, że za nagraniami stoi zagraniczny wywiad - zaledwie 4,2 proc. wskazań.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail