Śledczy podejrzewają, że trwające 11 lat prace nie mogły dojść do szczęśliwego końca ze względu na źle skonstruowaną umowę.
- W Gawronie MON płacił stoczni za wystawiane faktury, ale nikt nie sprawdzał, co dalej dzieje się z pieniędzmi - mówią ludzie znający kulisy powstawania okrętu.
Na tym jednak nie koniec. Okazuje się też, że w 2001 r. podjęto decyzję o poszukiwaniu oszczędności we wszystkich resortach, a MON zakazał podległym sobie jednostkom rozpoczynania nowych kosztownych inwestycji. Miesiąc później MW podpisała umowę na budowę korwety.