Gwóźdź do trumny kariery agenta Tomka został przybity w chwili gdy media ujawniły jego tożsamość. Najbardziej znany funkcjonariusz CBA, spec od rozpracowywania korupcyjnej działalności posłanki PO Beaty Sawickiej i celebrytki, byłej jurorki You Can Dance- Weroniki Marczuk teraz przechodzi do historii.
Odsunięty od spektakularnych operacji do papierkowej roboty postanowił odejść na emeryturę. Agent Tomek udzielił TVP Info wywiadu, w którym wyjaśnia dlaczego chce odejść z CBA.
Przeczytaj KONIECZNIE: Agent Tomek: Nie uwodziłem Sawickiej ani Marczuk. To one do mnie lgnęły - ZDJĘCIA agenta Tomka Z TWARZĄ!
- Nie znajduję tam dla siebie miejsca. Nie mam tam w tej chwili zadań. Zostałem odsunięty od pracy, którą wykonywałem wiele lat. Niech pan sobie wyobrazi samochód rozpędzony do 150 km/h i w pewnym momencie zaciąga mu się hamulec ręczny… - tłumaczy słynny przykrywkowiec.
Funkcjonariusz CBA zdradził telewizji, że biuro nie zabiegało szczególnie, by go zatrzymać. Chociaż jest doświadczonym agentem i mógłby zająć się szkoleniem nowych pracowników.
Agent Tomek, a właściwie Tomek K. zasłynął udziałem w trzech najgłośniejszych akcjach CBA. To nażelowany, opalony lowelas, uwielbiający markowe ciuchy, luksusowe samochody i szastanie pieniędzmi miał uwieść oskarżoną o korupcję posłankę PO Beatę Sawicką, która wzięła 100 tysięcy złotych za pośrednictwo w sprzedaży działki na Półwyspie Helskim.
To on wyprowadził w pole celebrytkę Weronikę Marczuk. Udawał jej przyjaciela, a potem wręczył jej 100 tysięcy złotych łapówki. Miało to być „wynagrodzenie”, za pomoc w procesie prywatyzacyjnym Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Agent Małecki przeprowadził też transakcję kupna domu w Kazimierzu Dolnym należącego - według CBA - do Jolanty Kwaśniewskiej.
Patrz też: Kochała agenta, teraz kocha męża (galeria!)
CBA nie szczędziło gotówki na działalność polskiego Jamesa Bonda, a teraz nie robi nic, by go powstrzymać przed odejściem na emeryturę.