Tomasz Kaczmarek, były agent, a dziś poseł PiS, bije rekordy w liczbie doniesień o przestępstwach. Widać wciąż tęskni za pracą w CBA...
W większości spraw prokuratura odmawia jednak śledztw lub umarzała postępowanie. Ale każdy donos, który gorliwy poseł dostarczy, musi dokładnie sprawdzić, informuje "Gazeta Wyborcza".
W samej warszawskiej prokuraturze okręgowej, do której także trafiały pisma i zawiadomienia posła Kaczmarka, naliczono od czerwca ubiegłego roku do dziś aż 54 sprawy zgłoszone przez niego...
Sześć kolejnych trafiło do innych prokuratur rejonowych. Policzono, że rocznie śledczy z okręgu badają około 900 spraw, z czego agent Tomek dostarcza im mniej więcej 6%.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Polski James Bond? Agent Tomek na strzelnicy
Wszystko zaczęło się w 2012 roku, kiedy agent zadziałał pierwszy raz. Kaczmarek złożył wtedy zawiadomienie dotyczące wypowiedzi adwokata Jacka Dubois, obrońcy Beaty Sawickiej, którą uwodził Kaczmarek. Zarzucił on adwokatowi, ujawnienie w mediach jego techniki pracy, czyli nagrywanie spotkań z Sawicką, choć w aktach procesu ta informacja była tajna.
To był tylko wierzchołek góry lodowej...
Potem posypały się kolejne doniesienia: o domniemanym przekroczeniu uprawnień przez prezesa NFZ,o wprowadzeniu w błąd rodziców sześciolatków mających posłać maluchy do szkół, o posiadaniu narkotyków przez lidera Wolnych Konopi, o przekroczeniu uprawnień przez urzędników stołecznego ratusza, to tylko parę przykładów z kilkudziesięciu donosów.
Na tym pewnie Kaczmarek skończyć nie zamierza. Czekamy więc na kolejną porcje gorących donosów, które na pewno agent Tomek nam dostarczy...