Agnieszka G. odeszła od męża i czwórki dzieci. Maluchy rozpaczają: Mamusia nie chce do nas wrócić

Daniel i Agnieszka pobrali się sześć lat temu. - To była miłość od pierwszego wejrzenia. Agnieszka przyjechała do swojej rodziny na ferie i tak się poznaliśmy. Szybko postanowiliśmy wziąć ślub - opowiada mężczyzna.

Sielanka trwała 4 lata. On zarabiał na dom, ona opiekowała się dziećmi. - Wszystko zaczęło się psuć, gdy dostałem pracę przy montowaniu rur - mówi Daniel. - Jeździłem wtedy po całej Polsce. Nie było mnie w domu, ale za to zarabiałem dobre pieniądze. Wtedy Agnieszka powiedziała mi, że dzieci rzadko mnie widują i mało czasu z nimi spędzam. Poprosiła, żebym rzucił tę robotę i znalazł inną, bliżej domu - wspomina. Mężczyzna się zgodził. - Kochałem ją, dlatego zrobiłem, o co prosiła. Rzuciłem pracę - tłumaczy. Ale nowego zajęcia blisko domu znaleźć nie mógł. Wtedy żona oznajmiła mu, że... ma go dość. - Powiedziała też, że dzieci mogę zabrać, bo nie są jej potrzebne. Spakowałem rzeczy swoje i dzieci, i przeprowadziłem się z córeczkami do mojej mamy - mówi pan Daniel. - Teraz boję się, że opieka społeczna odbierze mi maluchy, bo nie mam pracy.

Mężczyzna przeprowadził się do matki. Trudno mu teraz szukać pracy, bo opieka nad dziećmi zajmuje mu większość czasu. Matka dzieci nie przejmuje się tym zbytnio.

- Napisałam teściowej SMS-a, żeby się nimi zajęła. Chciałabym, żeby do mnie wróciły, ale nie chcę żyć już z mężem, a skoro on chce mieć dzieci przy sobie, to... niech się nimi opiekuje - wyjaśnia Agnieszka.

- Mamusia już nas nie chce i taty też - mówią cichutko smutne dzieci. Ich ojciec będzie wdzięczny za każdą pomoc. Maluchom brakuje zabawek, ubranek i butów...