Huk startujących odrzutowców, świst śmigieł i basowe pomruki rozgrzewanych silników, do tego kołujące po pasie samoloty, kręcący się wokół swych maszyn piloci i mechanicy oraz wszechobecny zapach lotniczego paliwa - wczoraj lotnisko w Radomiu szykowało się do lotniczego święta. Brakowało jedynie widzów, których organizatorzy spodziewają się, bagatela, ok. 100 tys. dziennie. Mimo niezbyt ładnej pogody - na termometrze było 18 stopni, a niebo coraz bardziej zachmurzone (w pewnym momencie spadł nawet deszcz) - praca szła pełną parą. Nie tylko na niebie, wokół pasa kończyli się rozstawiać sprzedawcy jedzenia i pamiątek. Trudno im jednak było się skupić na swoim zajęciu.
>>> Air Show - Kogo zobaczymy w tym roku?
Trening F16 greckich sił powietrznych był niezwykle efektowny. Przy superszybkiej maszynie dostojny dwupłatowiec pamiętający jeszcze czasy sprzed II wojny światowej wyglądał w powietrzu jak spacerowicz przy sprinterze. Byli już nawet pierwsi widzowie. Hugh Trevor (61 l.) do Radomia przyjechał z brytyjskiego Portsmouth. - Chcę zobaczyć SU-22. Marzyłem o tym, gdy byłem młody. Wtedy z powodu żelaznej kurtyny nie było to możliwe - tłumaczy "SE".