Kot Alik, pupilek Jarosława Kaczyńskiego (62 l.), pewnie już zapomniał, jak dwanaście lat temu potrącił go pod Wyszogrodem samochód. Nie ma w sobie żadnego strachu i ostatnio coraz częściej wymyka się z domu.
Ucieka zwykle do sąsiada za płot i wraca, kiedy chce. W sobotę też zwiał i prezes miał kłopot, bo w południe był umówiony ze swoim pupilem do weterynarza. Nie było więc rady: do łapania Alika prezes musiał zaangażować swoich ochroniarzy. Na szczęście udało się go schwytać.
Przeczytaj koniecznie: Jan Paweł II beatyfikowany - wyniesiony na ołtarze. Następny krok: KANONIZACJA - ZDJĘCIA
Szef PiS wybacza mu te ucieczki, bo zna kocią naturę. Nauczył się tego przez lata przy Burej Kotce, Lulku, Imce, Filipie, Filipinie, Zuzi i Busiu - kotach, które były przed Alikiem.
Jarosław Kaczyński zdaje sobie sprawę, dlaczego Alik ucieka - kot chce, by jego właściciel poświęcał mu więcej uwagi. Ale jest to teraz trudne. Prezes PiS ma zbyt zajętą głowę ciężką chorobą mamy. To, co się z nią dzieje, jest teraz najważniejszą sprawą w życiu Jarosława Kaczyńskiego. To dlatego prezes PiS nie pojechał do Rzymu, tylko został ze swoją mamą.