Aldona G. założyła nowe konto na Facebooku "Pomóżmy Aldonie" - tam pisała o swojej rzekomej walce z nowotworem szyjki macicy i prosiła o wsparcie, głównie finansowe. Pisała również o tym jak się czuje, jak choroba zabiera jej życie, jak stara się bardzo by utrzymać troje swoich dzieci. Kobieta specjalnie ogoliła głowę na łyso - by pokazać, że przechodzi chemioterapię. - Obudziłam się z bólem głowy. Pobudka była o 4:15. Porażka... Idę dzisiaj na badania. Trzymajcie kciuki, kochani - tak brzmi jeden z jej wpisów. Ludzie współczuli Aldonie G. i wpłacali pieniądze na jej konto - niektórzy nawet 1000 złotych, a zza granicy przychodziły przelewy w kwocie nawet 500 Euro.
Ludzie dobrej woli zaczęli coś podejrzewać, kiedy Aldona G. zaczęła prosić m.in.o konkretne modele telefonów. Dwie internautki znalazły inne profile Aldony G., na których widać ją wystylizowaną, w fantazyjnych fryzurach - podaje Gazeta Pomorska.
Kiedy prawda wyszła na jaw, Aldona G. napisała: - Nie wiem, co mnie pokierowało do tak głupiego czynu. (...) Jestem jak marnotrawny syn - odpisała kobieta. Profil "Pomóżmy Aldonie" z Facebooka już zniknął...
Czy sprawa skończy się w sądzie? Najpierw musi zgłosić się ktoś poszkodowany.
Wcześniej też kłamała?
To jednak nie wszystko w tej sprawie. Interwencja Polsatu dotarła do informacji, że kobieta, która podawała się za Aldonę G. już wcześniej w podobny sposób wyłudzała pieniądze. Wówczas twierdziła, że jej córeczka Rozalia jest ciężko chora - jest alergiczką i "ma też dziurkę na sercu i szmery".
W takich sytuacjach najgorsze jest to, że najwięcej tracą na tym ludzie, którzy naprawdę potrzebują pomocy...
Zobacz też: Ukradli pieniądze na wózek mojej Oli