I powiem wam: Całe szczęście, że jestem w domu i przed telewizorem, bo jakbym tam był teraz w tym Trójmieście, to... No mówię wam. Zaraz bym któremuś przyłożył normalnie! Bo zaczyna mówić ten prezydent i dziękować tym, którzy zorganizowali strajki i którzy doprowadzili do podpisania Porozumień Sierpniowych w 1980 roku, a tu nagle... jak nie zaczną gwizdać! Nie ci solidarnościowcy, co im dziękuje prezydent, tylko jacyś ludzie tam na placu w tłumie.
Oburzyło ich, że Kaczyński dziękuje Bogdanowi Borusewiczowi, który teraz jest marszałkiem Senatu z ramienia PO... I wygwizdali nazwisko marszałka.
A ja się pytam: czy już niczego w Polsce nie można uszanować? Po co się później skarżymy, że nas na świecie nie doceniają, skoro sami plujemy i gwiżdżemy na nasze świętości? Cholera...