Ale para! Pani mecenas pokochała strongmana

2015-04-15 9:33

Są jak Calineczka i Wyrwidąb - ona drobna, filigranowa, a on potężny, strukturą torsu podobny do skał. Ona cicha, skrupulatna pani mecenas, a on pokryty tatuażami strongman i kulturysta. Co ich łączy? Wielka miłość. I ślub. I dziecko. - Od razu wiedzieliśmy, że jesteśmy sobie przeznaczeni - mówią Marietta (34 l.) i Piotr (33 l.) Piechowiakowie z Sulechowa.

- Niektórzy nie wróżyli nam wspólnej przyszłości, szczególnie ludzie z mojego środowiska. Ale jak człowiek kocha, to nie zważa na to, co mówią inni. Ja niczego nie kalkulowałam, poszłam za głosem serca - opowiada Marietta, która po studiach prawniczych i radcowskiej aplikacji prowadzi własną kancelarię.

Gdy się poznali, ona siedziała jeszcze z nosem w uczonych księgach z paragrafami, a on wylewał siódme poty na siłowni. Ona szykowała się do kariery radcowskiej, a on na zawodach przeciągał TIR-y, dźwigał kamienne kule, przewracał opony. I rzeźbił umięśnione ciało. Ale i ona, i on od pierwszej chwili nie mieli żadnych wątpliwości, że są sobie przeznaczeni.

- W styczniu 2008 roku poznaliśmy się przez znajomego. Od razu coś zaiskrzyło. Potem bez przerwy gadaliśmy przez telefon. A gdy spotkaliśmy się po raz drugi, spędziliśmy już ze sobą cały weekend - mówi Piotr. Dwa miesiące później poprosił Mariettę o rękę, a ona powiedziała "tak". Pobrali się, mają syna Natana (3 l.), są szczęśliwi. Ciekawe w czyje ślady pójdzie mały? - Dopilnuję, żeby skończył studia, a potem będzie miał wolny wybór - śmieje się Marietta.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki