Na politycznej emeryturze obaj panowie zaczęli coraz częściej się spotykać, a nawet odwiedzają się nawzajem.
Tak było ostatnio, kiedy Kwaśniewski razem ze swoją żoną Jolantą (56 l.) odwiedzili państwa Millerów w ich warszawskim domu. Jak zdradził nam były premier, okazja była szczególna - urodziny jego żony Aleksandry. Było miło, przyjacielsko i - co najważniejsze - nie rozmawiano o polityce.
- To było zwykłe towarzyskie spotkanie, bez politycznych podtekstów - opowiada nam Leszek Miller.
Takie deklaracje powinny uspokoić wielu starych towarzyszy z SLD. Wielu z nieufnością spogląda na nową przyjaźń dwóch polityków, którzy przez lata grali pierwsze skrzypce na polskiej lewicy. Są też tacy, którzy po cichu liczą, że dwaj dawni wodzowie nawiążą współpracę i znowu będą rozstawiać wszystkich po partyjnych kątach.
Patrz też: Aleksander Kwaśniewski: Łatwiej wychować własne dzieci niż następców w partii
Na to się jednak nie zanosi. Kwaśniewski i Miller mają za sobą ponad dwie dekady wspólnej politycznej działalności. Raz współpracowali, czasem się zwalczali. Po latach jednak więcej ich łączy, niż dzieli. - Ludzie, których łączy tak wiele, powinni ze sobą utrzymywać stałe kontakty - mówi Miller.
Historia szorstkiej przyjaźni
"Z prezydentem łączy mnie męska, szorstka przyjaźń" - mówił Leszek Miller w 2003 roku na wspólnej konferencji z Aleksandrem Kwaśniewskim. Wszyscy wtedy wiedzieli, że ówczesny premier i ówczesny prezydent toczą ostrą walkę o wpływy.
Wojna toczyła się głównie o pozycję na lewicy. Ale nie tylko. Do historii przeszło zdjęcie z 1 maja 2004 roku, kiedy obaj wciągali polską flagę na maszt przed parlamentem w Dublinie. Żaden nie chciał drugiemu ustąpić miejsca podczas symboliczngo momentu wejścia Polski do UE.