Alfabet Marka Migalskiego - część 4

2011-02-03 3:00

Polityka od a do zet. Część 4

S

Studio telewizyjne - miejsce pracy posła (biuro poselskie to miejsce pracy asystenta posła).

Szułdrzyński Michał - publicysta "Rzeczpospolitej". Nie znam nikogo, kto potrafi szybko wymówić jego nazwisko. To znaczy jest - Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Rzepy". Potrafi wymówić jego nazwisko, ale za to błędnie.

Szymański Konrad - jedyny facet w Parlamencie Europejskim, który kuma, o co w nim kaman. Jest więc bez szans w polskiej polityce. Zna się też na winach - potrafi samodzielnie odróżnić białe od czerwonego (gubi się przy różowych). Ma słodkie "r" i dlatego nie uczy się francuskiego - uważa bowiem, że samo owo "r" powinno czynić go zrozumiałym w Strrrrrrrasburrrrrgu. Dlatego zawsze, jak zamawia nam obiad, dostajemy coś zupełnie innego, niż chcieliśmy. Facet, który traktuje słowa "naród", "państwo", "religia" poważnie. Dziwak.

Ś

Śpiewak Paweł - polityk, którego czasami bardzo dobrze rozumiem. Zwłaszcza jego ostatnią polityczną decyzję. Profesor przetarł szlak z komentatorstwa do polityki i z powrotem - szlak, którym być może będę dumnie kroczył po 2014 roku. Jest żywym dowodem na to, że kilkuletni udział w czynnej polityce czyni komentatora ciekawszym, a jego analizy bardziej wnikliwymi.

Świetlik Wiktor - człowiek, który dokonał cudu. Napisał ciekawą książkę o zupełnie nieciekawym człowieku. W. Świetlik "Komorowski - pierwsza niezależna biografia".

T

Tusk Donald - facet, którego nie potrafił pokonać Kaczyński, a załatwiła go 72-letnia ruska baba w okularach. Człowiek wiercący sobie prawym kciukiem w lewej dłoni - nie wiem, po co to robi, ale przypatrzcie się. Aż dziw bierze, że polityk, który nie panuje nad swoim uśmiechem (co 15 sekund musi wyszczerzyć zęby - serio) tak panuje nad umysłami i sercami Polaków. Może Polacy po prostu lubią szczerzących się facetów, którzy wiercą sobie kciukiem w dłoni? Chyba zacznę to ćwiczyć.

Tymochowicz Piotr - ostatnia nadzieja Palikota. Amen.

TVN24 - telewizja zakładowa. Oglądają ją wszyscy politycy, i to na okrągło (tym samym nie mają już czasu na pracę). Dla częstych bywalców pełni rolę opium - jak się raz w tygodniu w nim nie znajdą, cierpią na zespół odstawieniowy. Niektórzy, na przykład Misiek Kamiński czy Leszek Miller, zapewniają sobie stałą dostawę dokładnie w tym samym dniu co tydzień. Dla polityków trzeciego szeregu obecność w TVN24 to obiekt marzeń - jak pomarańcze w PRL lub randka z Moniką Bellucci.

TVP Info - jabłka zamiast pomarańczy, Marzena Wróbel zamiast Bellucci.

TV Polsat News - jabłka, ale można sobie powąchać skórki pomarańczy. Marzena Wróbel, ale można sobie popatrzyć na plakat Bellucci.

W

Wałęsa Lech - europejski mędrzec.

Wałęsa Jarosław - syn swojego ojca. Nawet fajny koleś - też jest singlem, jak ja. Ale trochę mi go żal - nigdy nie będzie wiedział, czy to, co w życiu osiągnie, będzie zawdzięczał sobie, czy temu, że jego tata nazywa się Lech Wałęsa.

Warzecha Łukasz - dziennikarz "Faktu", ale nie on sfotografował mnie w sklepie z bielizną. Robi sobie krzywdę, dając się konfrontować z niejakim Kontkiem - to jakby równoważyć kawior zakrapiany szampanem kaszanką z denaturatem. Warzecha prowadzi wojnę z ministrem Sikorskim w sprawie polityki zagranicznej i obawiam się, że będzie to kolejny pojedynek, który Sikorski przegra. A przecież Warzecha to nie Rosja. Choć wypić chłop lubi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki