Pierwsze chwile po powrocie na ziemię były straszne. - Chciałam znów umrzeć. Gdzie są kwiaty, gdzie łąka? - pytała pani Alicja lekarza.
Kobieta, jak już pisaliśmy, błąkała się w raju po łące, na której rosły kolorowe tulipany. Były w nich zaklęte ludzkie dusze.
Ziemska rzeczywistość okazała się przerażająca. Ulgę przynosiło pani Alicji malowanie. Na swych obrazach przedstawiała wspomnienia z nieba. Okazało się, że kobieta w zaświatach otrzymała niesamowity dar. - Zaczęłam rozumieć pojęcie ducha - mówi malarka. I dodaje, że potrafi wyczuć zjawy i rozmawia z nimi.
Bywa tak, że pani Alicja siedzi na herbatce u znajomych i nagle... zaczyna czuć, jak jakiś byt unosi się w powietrzu. - Nie mówię tego na głos, nie chcę nikogo straszyć - uśmiecha się kobieta.
Informacja o jej mocy rozeszła się jednak szybko po kraju. Ludzie, którzy mają problemy z duchami, zwracają się do niej o pomoc. - Najbardziej drastyczna historia wydarzyła się w domu nad Zalewem Szczecińskim - opowiada. - Elektryk stał na drabinie i nagle zobaczył unoszącą się zjawę - wspomina.
Gdy do domu przyjechała pani Alicja, jej znajomy, który robił zdjęcia, spotkał na podwórku kozę. Potem na fotografiach zamiast kozy była tylko mgła!
- Właścicielka domu tak bała się tych zdarzeń, że trzymała moją rękę i drapała do krwi. Gdy nawiązałam kontakt z duchem, w powietrzu zaczęły się unosić światełka i zobaczyłam ducha, mężczyznę z księgą - mówi pani Alicja
Potem okazało się, że w sąsiedztwie jest nawiedzony kościół. Zamknięto go potem pod pretekstem remontu, teraz msze odbywają się tam raz na miesiąc.
Takich historii pani Alicja zna mnóstwo. - Ducha nie da się wygnać. Ludzie przyciągają go, wspominając konflikt ze zmarłą osobą. Gdy uświadomimy sobie, skąd w domu wziął się duch, on odzyskuje spokój - mówi pani Alicja.