- To, co miało miejsce wczoraj, jest absolutnie nie do przyjęcia. Będziemy się domagać zadośćuczynienia od Polski, która nie zapewniła bezpieczeństwa naszemu przedstawicielstwu dyplomatycznemu - zapowiedział w rozmowie z TVN24 ambasador Rosji w Polsce Aleksandr Aleksiejew. Jak dodał, suma szkód, które zostały spowodowane zachowaniem uczestników marszu nie została jeszcze podliczona.
Na tyłach placówki dyplomatycznej podpalono budkę policyjną. Na teren ambasady rzucano także petardy i race. Rozwścieczona grupa uczestników marszu podpalała co mogła. W ogniu stanęła np. sterta śmieci na podwórku sąsiedniej kamienicy.
PRZECZYTAJ TEŻ: Artur Zawisza: – Nie mam powodu przepraszać Rosji [Wywiad]
Aleksiejew wytyka organizatorom wiele niedociągnięć. Nie może się też nadziwić, że trasa marszu była poprowadzona w taki sposób, że ambasada była otoczona z trzech stron. Placówka nie miała także wzmocnionej ochrony policyjnej.
- Przez dłuższy czas ambasada została zablokowana. Nie była przestrzegana Konwencja Wiedeńska - powiedział Aleksiejew. - W ostatnich latach, o ile pamiętam, była tylko jedna napaść na przedstawicielstwo rosyjskie - to miało miejsce w Libii - zaznaczył.
Ambasador zaznaczył, ze będzie w tej sprawie domagał się wyjaśnień i zadośćuczynienia.