Zdaniem portalu, jest to "to swego rodzaju wotum nieufności ministra sprawiedliwości dla ludzi kierujących trójmiejskim wymiarem sprawiedliwości". Lustracja działalności szefa gdańskiego sądu okręgowego to efekt afery Amber Gold. Właściciel tej firmy Marcin P. dostawał wyjątkowo łagodne wyroki od sądów na Pomorzu.
Ryszard Milewski już po wybuchu afery AG zachowywał się w podejrzany sposób. Gdy Jarosław Gowin przyleciał pod koniec sierpnia do Trójmiasta, Milewski w obecności kilkunastu osób uznał, że nie widzi konieczności i podstaw do wszczęcia postępowań dyscyplinarnych wobec sędziów, którzy wydawali wyroki w zawieszeniu dla Marcina P. Następnie, gdy po powrocie do Warszawy przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości poprosili o akta spraw karnych szefa Amber Gold, Milewski zareagował natychmiastowo. Powiedział, że wobec sędziego z Malborka, który zasądził Marcinowi P. rażąco niski wyrok, wszczęte będzie postępowanie . W uzasadnieniu Milewski podał, że decyzję podejmuje w oparciu o opinię, którą przygotował sędzia wizytator 18 sierpnia.
W wypadku wykrycia nieprawidłowości w działaniach szefa gdańskiego sądu okręgowego, zgodę na odwołanie go musiałaby wyrazić Krajowa Rada Sądownictwa.