Kiedy na jaw wyszło, że syn Tuska pracował dla Marcina P., premier zapewniał, że odradzał mu tę współpracę. Dopytywany przez dziennikarzy, czy wiedzę o Amber Gold i OLT czerpał z ABW, kategorycznie zaprzeczał. - Sugestia, że mogłem mieć tajne dane i uprzedzałem syna, jest, delikatnie mówiąc, niemądra, a nawet nieprzyzwoita - mówił Tusk 14 sierpnia.
Teraz wyszło na jaw, że już 24 maja do KPRM wpłynęła notatka służb, które informowały o tym, że Amber Gold może działać na zasadach piramidy finansowej! Rzecznik rządu twierdzi jednak, że premierowi w trakcie konferencji chodziło o inny przedział czasowy i o kłamstwie nie ma mowy. - Służby nie informowały wcześniej, przed końcem maja tego roku - przekonuje Paweł Graś (48 l.) w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
- Jeśli premier Donald Tusk publicznie okłamał wszystkich Polaków, świadczy to o braku klasy. Niestety, na to nie ma paragrafu. Natomiast jeśli nie zapoznał się z treścią notatki powinien ponieść konsekwencje - tłumaczy Przemysław Wipler (34 l.) z PiS.
W związku z tą sprawą PiS zażądało ujawnienia pisma z ABW. Zapowiedziało także skierowanie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Donalda Tuska, dotyczącego niedopełnienia obowiązków w związku z wyjaśnianiem afery wokół Amber Gold.