Klienci Amber Gold byli informowani, że pewien procent z ich lokat będzie wpłacany na fundusz poręczeniowy Amber Gold.
Przeprowadzone śledztwo wykazało jednak, że przez cały czas działalności funduszu trafiło na niego niewiele ponad 200 tysięcy złotych. Jedyną osobą, która korzystała z tych środków, była żona biznesmena. Katarzyna P. Zasiadała ona jednocześnie we władzach owego funduszu.
W sierpniu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która wraz z ABW prowadziła śledztwo, przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. siedem zarzutów, m.in. oszustwa znacznej wartości. Grozi za to do 15 lat więzienia. Marcin P. został aresztowany, ma status więźnia "szczególnie chronionego". Jego żona usłyszała osiem zarzutów, m.in. wyłudzenia poświadczenia nieprawdy. Grozi jej kara do trzech lat pozbawienia wolności. Prokuratura zastosowała wobec niej dozór policyjny oraz zakaz opuszczania kraju.
Na początku października śledztwo w sprawie Amber Gold zostało przeniesione z Gdańska do Łodzi, gdzie prowadzi je tamtejsza prokuratura okręgowa oraz ABW. Dotąd do śledczych zgłosiło się już ponad 10 tys. osób poszkodowanych przez Amber Gold.