Ameryka nie wyrzeknie się imperializmu

2008-11-07 3:00

- Postulat światowego przywództwa USA wywołuje u nas sprzeciw - podkreśla rosyjski politolog.

 

"Super Express": - Kto z punktu widzenia Rosji byłby lepszym prezydentem Stanów Zjednoczonych - właśnie wybrany demokrata Barack Obama czy republikanin John McCain?

Fiodor Łukjanow: - Z punktu widzenia mojego kraju większej różnicy nie widzę. Głębokim fundamentem amerykańskiej polityki są pryncypia, które nie ulegają zmianom. Jednym z najważniejszych - a może nawet najważniejszym - jest postulat o przywództwie USA na świecie. Nie wyrzekłby się jego McCain i nie wyrzeknie się go Obama. W Rosji ów postulat wywołuje sprzeciw.

- A zatem większej różnicy nie będzie... A różnice mniejsze?

- Nowy prezydent Stanów Zjednoczonych przejmie rządy nad krajem znajdującym się w zatrważającym stanie. Można zaryzykować tezę, że aż tak źle w Ameryce nie było przez ostatnich czterdzieści lat. Administracja George'a W. Busha poniosła klęskę na wszystkich polach swojego działania. Obama będzie musiał to naprawiać w czasie, gdy trwa kryzys finansowy. Czyli na pewno na wszystko nie wystarczy środków. USA i prezydent staną przed wyborem - na to możemy dać pieniądze, a gdzie indziej trzeba będzie odmówić. I tutaj właśnie dotykamy tych mniejszych różnic, które istnieją między wczorajszymi rywalami do Białego Domu. Mniejszych, co jednak nie oznacza, że niewzbudzających zainteresowania Rosji.

- Na przykład?

- Choćby temat budowy tarczy antyrakietowej. Ta sprawa nie zostanie zaniechana, ale pod rządami demokraty nie będzie już priorytetem.

- A jaki wybór byłby lepszy, biorąc pod uwagę interesy i nadzieje Europy?

- Europa Zachodnia jest zapatrzona w Baracka Obamę. Ja uważam jednak, że jej oczekiwania są mocno na wyrost. Różnice w oglądzie procesów zachodzących na świecie - w tym ekonomicznych - pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Starym Kontynentem są zbyt duże, aby wierzyć w przywrócenie transatlantyckiej jedności.

- Czy dla Ameryki to będzie dobra prezydentura?

- Patrząc subiektywnie, ale w oparciu o obiektywne przesłanki, uważam, że Ameryce bardziej potrzebny jest człowiek młody, energiczny i niebojący się sięgać po nowe rozwiązania niż weteran charakteryzujący się starym modelem myślenia.

- W takim razie, jaki będzie 44. prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama?

- Tego nikt nie wie, gdyż Obama nie jest politykiem - on jest symbolem. Dopiero od momentu zaprzysiężenia go na 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki zaczniemy poznawać Baracka Obamę polityka.

 

Fiodor Łukjanow

Redaktor naczelny pisma "Rosja w Polityce Globalnej", politolog

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki