- Od niedzieli do czwartku będą przybywały poszczególne komponenty. Szczegóły pozostawmy wojskowym - mówił wczoraj o przyjeździe Amerykanów minister obrony Tomasz Siemoniak (47 l.). Łącznie do końca tygodnia w bazie lotniczej w Łasku (woj. łódzkie) pojawić się ma 12 samolotów F-16, samoloty transportowe i ponad 300 żołnierzy stanowiących zaplecze całej operacji. I choć oficjalnie to tylko szkolenia, to nikt nie ma wątpliwości, że to także pokaz siły w stosunku do Rosji.
Sprawdź: Amerykanie przylatują bronić nas przed Rosją
- Przylot do Polski amerykańskich żołnierzy ma istotny wymiar polityczny. Amerykanie chcą pokazać, że są rzetelnymi sojusznikami i będą reagować na każde zagrożenie ze Wschodu - wyjaśnia były szef MON Bogdan Klich (64 l.). To szczególnie ważne, kiedy wraz z zaostrzaniem sytuacji na Krymie pojawią coraz śmielsze pogróżki Rosjan pod adresem państw wspierających przemiany demokratyczne na Ukrainie. Między innymi kilka dni temu Władimir Putin (62 l.) oskarżył Polskę o szkolenie bojowników Majdanu.
W przypadku ewentualnej konfrontacji z Rosją i Białorusią wsparcie Amerykanów byłoby dla Polski niezwykle istotne. Bo mimo że USA od kilku lat ograniczają swoją obecność w Europie, to ciągle stacjonuje tutaj ponad 60 tys. żołnierzy, a także ponad 250 samolotów i śmigłowców bojowych. W tym właśnie osławione F-16, które dzięki nowoczesnemu wyposażeniu mają w powietrzu olbrzymią przewagę. I mogą nam zagwarantować spokój na wschodniej granicy.
Przeczytaj: Lech Kaczyński przewidział, co zrobi Putin: "Dziś Gruzja, jutro Ukraina"
- Pierwsze wrażenie, jakie miałem, gdy do niego wsiadłem, to bardzo dobra widoczność z kabiny, która pozbawiona jest jakichkolwiek metalowych elementów i ogromna ilość informacji, które docierają do pilota w jednym tylko momencie. Część z nich wyświetlana jest na szybce wartego, bagatela, 450 tysięcy złotych hełmu pilota - wyjaśnia podpułkownik Tomasz Jatczak (40 l.), dowódca grupy działań lotniczych 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Odstraszająco działać też może około 190 głowic jądrowych, które USA ciągle przetrzymuje w Europie. 20 z nich stacjonuje w Niemczech.