Przypomnijmy: do dwóch incydentów doszło 11 i 12 kwietnia. Dwa rosyjskie samoloty bojowe przeleciały blisko amerykańskiego niszczyciela USS Donald Cook, na którym znajdował się także polski śmigłowiec. Sytuacja była bardzo poważna, ponieważ jedna z maszyn przyjęła gotowość bojową. Z nieoficjalnych informacji wynika, że maszyny nie były uzbrojone. Swoje zaniepokojenie zaistniałą sytuacją wyraził John Kerry, który powiedział, że obie rosyjskie maszyny mogły być zestrzelone zgodnie z prawem. - To poważna sprawa, a Stany Zjednoczone nie dadzą się zastraszyć na pełnym morzu. Uprzedzamy Rosjan, że to bardzo niebezpieczne i mamy nadzieję, że więcej się to nie powtórz - stwierdził szef dyplomacji Stanów Zjednoczonych. Wcześniej swoje niezadowolenie wyraził Antoni Macierewicz. - Nie możemy tego inaczej traktować, jak prowokację. Jak jeszcze jeden przejaw agresywnych zamiarów wobec NATO, wobec Stanów Zjednoczonych, wobec Polski tych, którzy są dyspozytorami samolotów. Nie ma co do tego wątpliwości. Na takie działania w żadnym wypadku nie możemy się zgodzić - powiedział szef MON.
Zobacz także: Na pokładzie rosyjskiego samolotu wybuchła bomba! Znamy przyczynę katastrofy w Egipcie