Analna Malinka świadomie zarażała swoich klinetów wirusem HIV. Została zatrzymana przez policję, jednak sąd nie znalazł żadnych podstaw, aby prostytutkę zatrzymać w areszcie. Kobieta wykorzystała sytuację i znowu zaczęła reklamować w Internecie swoje usługi. Według ustaleń "Na Sygnale", Analna Malinka zmieniła wygląd, przeprowadziła się do innego mieszkania i obniżyła ceny. Teraz chce tylko 60 złotych za godzinę.
>>> Analna Malinka: nowe fakty! Jakie usługi świadczyła?
- W ocenie Sądu nie zachodziły jednak przesłanki szczególne stosowania tymczasowego aresztowania. Przestępstwo to, ścigane na wniosek, zagrożone jest karą do 3 lat pozbawienia wolności, jest to osoba nie karana. Trudno więc przyjąć, że grozi jej surowa kara - powiedział Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Sąd uznał również, że obecnie nie istnieje ryzyko popełnienia przez podejrzaną ponownie przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu. Osoba ta zakończyła wykonywanie zajęcia prostytutki, zamierza podjąć inne zatrudnienie. Ma również stałe zameldowanie i miejsce zamieszkania, co powoduje, że nie ma ryzyka jej ucieczki bądź ukrywania się.
Ustalenia "Na Sygnale" znacznie odbiegają od obrazu sytuacji, który przedstawia rzecznik sądu. Analna Malinka regularnie publikuje nowe ogłoszenia w Internecie. Często podpisuje się jako "Doświadczony Smakołyk" i "Niezaspokojona Amanda". W treści anonsów zaznaczała, że oferuje seks tradycyjny, analny, oralny, 6/9, złoty deszcz i rimming. Wśród jej klientów byli nie tylko zamożni mężczyźni i biznesmeni, ale też księża.