Ostatni głośny incydent w Andrychowie poróżnił mieszkańców miasta jeszcze bardziej. Jak podaje Tvp.info, po tym jak właściciel cukierni miał wygonić ze swojego sklepu rodzinę Romów, niektórzy mieszkańcy bardzo się oburzyli. Romowie twierdzą, że to przejaw dyskryminacji - Po tym incydencie nie chcę tam wchodzić. Nie chcę, by moje dzieciaki słyszały "Proszę stąd wyjść" - powiedziała pani Orłowska, Romka, która jest obywatelką Polski. Właściciel cukierni ma inne zdanie:
– Pochodzenie etniczne jest tu bez znaczenia (...) Romscy klienci zostali wyproszeni, bo "zachowywali się hałaśliwie". W środku jedli stali bywalcy – powiedział dla Tvp.info Andrzej Majewski, prawnik właściciela cukierni.
Zdarzenie rozbudziło jeszcze większy konflikt w Andrychowie. Romowie uważają, że każdego dnia zmagają się z licznymi problemami w mieście - tak wynika z ich relacji: – My się boimy. Wyzywają nas na ulicy, wołają: brudasy, bambusy, wynocha z Andrychowa – opowiadała pani Orłowska.
Warto jednak zaznaczyć, że sprawcami aktów agresji w Andrychowie są przedstawiciele obu społeczności – romskiej i polskiej. Osoba, która rozmawiała z reporterem Tvp Info powiedziała, że w reakcji na pobicie Romki w ciąży, Romowie pobili grupę chłopców. Ta sytuacja pokazuje, że winne mogą być obie strony.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail