Na razie motyw morderstwa owiany jest tajemnicą. - Trwają czynności śledcze, nie możemy na razie zdradzać ich ustaleń - ucina Wiesława Basak, wiceszefowa Prokuratury Okręgowej w Krośnie. Podobne odpowiedzi padają też przy pytaniu o to, ilu było napastników.
Krystian miał 190 cm wzrostu i od kilkunastu lat chodził na siłownię. Doskonale znany w środowisku kiboli miał ciężką pięść i świetnie walczył wręcz. A jednak się nie bronił. - Na ciele 29-latka nie było żadnych śladów krępowania, bicia i duszenia. Chłopak nawet się nie bronił. Taki przebieg wydarzeń ewidentnie wskazuje na egzekucję - mówi portalowi Isanok.pl Adam Siembab, dyr. sanockiego szpitala, patomorfolog przeprowadzający sekcję zwłok, która odbyła się w piątek. - Mężczyzna klęczał z rękoma podniesionymi do góry.
Andrzej B. znał swoją ofiarę. O świcie wywabił Krystiana z mieszkania w bloku w Lesku, gdzie ten mieszkał z żoną i synem Kacperkiem (4 l.). Zaprosił go do samochodu, wywiózł i zastrzelił. Dlaczego zabił? Poszło albo o pieniądze, albo o dziewczynę. Możliwe, że o Kamilę M. (17 l.).
Matka zamordowanego straciła jedyne dziecko. - Gdy był młodszy, trochę pobłądził. Był karany. Ale ostatnio to był inny człowiek. Kochający syn, mąż i ojciec - mówi Maria L. (47 l.). - Ucieszyłam się, gdy dowiedziałam się, że jego kat nie żyje. Życzyłam mu tego.