Na łamach "Newsweeka" czytamy, że Hofman szczególnie podkreśla fakt, że Duda jest prawnikiem. - Ma świadomość i odpowiedzialności za to, co mówi - uważa rzecznik PiS.
Sam Duda z dużym dystansem odnosi się do kreowania go na nastepcę Ziobry. - W niczyje buty nie zamierzam wchodzić, a zwłaszcza Zbyszka - podkreśla.
Dzięki Zbigniewowi Ziobrze, Andrzej Duda rozpoczął swoją karierę polityczną. W 2005 r. Arkadiusz Mularczyk znalazł go na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pracował on jako ekspert PiS w komisjach parlamentarnych. W środowisku akademickim, był przeciwny lustracji w wykonaniu PiS, przez co uważano go za czarną owcę. Wtedy to Mularczyk podsunął jego kandydaturę Zbigniewowi Ziobro. W 2006 r. został wiceministrem sprawiedliwości.
W Warszawie Duda zaprzyjaźnił się z Ziobrą. Stanowili tandem. Po upadku rządu PiS Ziobro wytypował go do pracy w pałacu prezydenckim z Lechem Kaczyńskim. Tam był uważany za wtyczkę Ziobry. Po katastrofie smoleńskiej nie budował kariery politycznej na tej tragedii. Dopiero ostatnio, gdy został szeryfem PiS, dziennikarze zapytali go, czy wierzy w zamach. - Nikt nie udowodnił mi jeszcze, że pan prezydent zginął przypadkowo - odpowiedział.
Jak mówi sam Andrzej Duda, najbardziej interesuje go polityka krajowa. - W moich działaniach chodzi przede wszytskim o Polskę - podkreśla. Dodaje też, że pochodzi z z góralskiej rodziny, która jest bardzo przywiązana do tradycji. - Bóg, honor, ojczyzna to nie były w moim domu puste słowa. Teraz dążę do realizacji wizji państwa, jaką miał Lech Kaczyński - mówi Duda.