Andrzej F. zmarł w męczarniach po podpaleniu się przed Kancelarią Premiera

2013-06-22 11:46

Niestety...  Nie żyje Andrzej F. (†56 l.), kielczanin, który 12 czerwca w akcie rozpaczy i bezsilności podpalił się pod Kancelarią Premiera w Warszawie. Wysiłki i oddanie lekarzy walczących dzień i noc o jego życie okazały się słabsze od potwornych obrażeń ciała. Ani jego żona, ani dzieci nie mogą zrozumieć desperacji, z jaką targnął się na swoje życie. – Dlaczego mi to zrobiłeś, dlaczego... – płakała Wiesława F.

Żona desperata nie zauważyła nawet pięknego słońca i upału, które towarzyszyły jej wczoraj w zielonym, zadbanym ogrodzie otaczającym ich niewielki domek stojący na przedmieściach Kielc. Płacząc, patrzyła tylko na kwiaty i iglaki w ogrodzie...

>>> Andrzej F. nie żyje. Zmarł człowiek, który podpalił się pod kancelarią Tuska

– On je zasadził i doglądał. Miał z tego tyle przyjemności – mówi bardziej do siebie niż do nas. Nie chce już rozmawiać z dziennikarzami, nie chce dzielić się tragedią, jaką przeżywa. Siedzi w ogrodzie od kilku godzin, wciąż powtarzając jedno pytanie: – Dlaczego on to zrobił. Dlaczego w ten sposób…

Kiedy zmarł Andrzej F.?

Andrzej F. umarł w czwartek ok. godz. 18. Oparzenia były zbyt rozległe, aby medycyna miała szanse pokazać swe możliwości. Ciało, drogi oddechowe, wszystko stało się jedną wielką raną.

– Po prostu wyszedł z domu i tyle. Nie powiedział, po co i gdzie idzie. Nie wiem, co działo się w jego głowie – mówi coraz ciszej żona mężczyzny. – Po prostu nie dał najmniejszego znaku, co siedziało w jego duszy.

– Gdyby ktoś zauważył, że coś jest nie tak z panem Andrzejem. Gdybyśmy wiedzieli, na pewno nie zostawilibyśmy go samego. Mamy psychologów, którzy pospieszyliby mu z pomocą – żałował Marek Scelina, szef kieleckiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, na kilka dni przed śmiercią Andrzeja F. Nie udało mu się pomóc byłemu podopiecznemu. Po jego śmierci MOPR otoczył opieką rodzinę. Z Kancelarii Premiera nikt natomiast nie kwapił się do żony zmarłego, choćby po to, aby spytać się o zdrowie...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają